Miedwiediew zabronił dygnitarzom wyjazdów na luksusowe urlopy

Oprac. e-sieci. na podst. www.gpwinfostrefa.pl | 09/02/2009 09:02

Kreml zabronił wysokim urzędnikom prezydenckim i rządowym spędzania urlopów w luksusowych kurortach, aby nie irytować zwykłych obywateli, odczuwających już skutki kryzysu gospodarczego - poinformował w niedzielę dziennik elektroniczny Gazieta.ru.


REKLAMA




Zalecenie dotyczy również unikania przez dygnitarzy sytuacji, w których mogliby być zamieszani w skandale obyczajowe. Rosyjski prezydent Dmitrij Miedwiediew wydał, według cytowanego źródła, wewnętrzne zarządzenie, aby wysocy urzędnicy wybierający się na zagraniczne urlopy informowali go najpierw pisemnie o terminie i miejscu, w którym zamierzają wypoczywać. Jak napisał w ostatnim tygodniu dziennik "Kommiersant", Miedwiediew zirytował się, gdy usłyszał, że trzej wysocy funkcjonariusze rosyjscy udali się do luksusowego ośrodka alpejskiego Courchevel, od kilku lat ulubionego miejsca wypoczynku rosyjskich oligarchów i wysokich urzędników. Prasa bulwarowa opisywała ze szczegółami, jak wypoczywali w Courchevel Władimir Kożyn z administracji kremlowskiej, szef Federalnej Służby Ochrony Jewgienij Murow i prezes Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego Leonid Tiagaczow. Courchevel, ze swymi słynnymi i kosztownymi noworocznymi "rosyjskimi nocami", niezmiennie przyciąga uwagę prasy, odkąd
przed dwoma laty francuska policja zatrzymała tam podczas wielkiej operacji przeciwko prostytucji multimilionera Michaiła Prochorowa. Według "Kommiersanta" Miedwiediew bardzo źle przyjął to, że osoby z jego otoczenia wybierają na miejsce wypoczynku i zabawy superluksusowe, modne kurorty, znane ze skandali obyczajowych, przyciągające paparazzich i w ogóle uwagę mediów. Tego rodzaju wyprawy szkodzą wizerunkowi kraju za granicą i mogą wywołać publiczne niezadowolenie w czasach globalnego kryzysu finansowego, którego skutki są dla Rosji szczególnie dotkliwe wobec spadku cen ropy i gazu. Ponadto wizyty wysokich urzędników w ekskluzywnych kurortach i rezydencjach mogą stać się, według "Kommiersanta", wykroczeniem przeciwko nowemu rosyjskiemu ustawodawstwu antykorupcyjnemu, które na wniosek prezydenta Miedwiediewa po raz pierwszy formułuje pojęcie "konfliktu interesów". Dekret prezydencki w tej kwestii obowiązuje takich wysokich funkcjonariuszy, jak szef gabinetu prezydenta i jego zastępcy, doradcy prezydenta i sekretarz kremlowskiej Rady Bezpieczeństwa oraz jego zastępcy. Działanie dekretu rozciąga się także na ministrów rządu podporządkowanych bezpośrednio prezydentowi, to jest szefów resortów spraw zagranicznych, obrony, spraw wewnętrznych i bezpieczeństwa.