Diagnoza sytuacji na rynkach finansowych

Oprac. e-sieci. na podst. Expander | 17/02/2009 14:48

Japoński PKB spadł w IV kwartale minionego roku aż o 12,7%! w skali rocznej. Ostateczne dane o grudniowej produkcji przemysłowej w Kraju Kwitnącej Wiśni wykazały spadek o 20,8%. To najdobitniej pokazuje, z jak dużym kryzysem mamy obecnie do czynienia. Łatwiej jest wtedy zrozumieć niechęć inwestorów do kupowania akcji, jaką wyraźnie widać było w ostatnich dniach. Bliskość bardzo silnych wsparć na amerykańskim rynku niewiele pomaga. S&P 500 po ponad trzech tygodnich od dotarcia w rejon długoterminowej bariery, związanej z dołkiem internetowej bessy, jest zaledwie 27 pkt powyżej niej. Brakuje więc do niej tyle, ile mniej więcej wynosi średnia zmienność amerykańskiego rynku w ostatnich 4 tygodniach.


REKLAMA




W przypadku naszego parkietu podstawowym założeniem jest natomiast to, że WIG wykonał w pierwszych dniach lutego ruch powrotny do pokonanego wsparcia, jakim było ubiegłoroczne minimum bessy. Na koniunkturę niekorzystnie oddziałuje perspektywa niekorzystnego rozstrzygnięcia na amerykańskiej giełdzie. Cieniem kładzie się niepokój w naszym regionie, gdzie kryzys zamiast wygasać coraz bardziej się zaostrza. Na warszawski rynek inwestorzy patrzą też przez pryzmat koniunktury gospodarczej w strefie euro. Ta wciąż rozczarowuje, czego kolejnym dowodem był większy od oczekiwanego spadek PKB w IV kwartale - 1,5% w porównaniu z trzema poprzednimi miesiącami. Najgorsze w obecnej sytuacji staje się chyba to, że inwestorzy giełdowi nie są w stanie znaleźć powodów, dla których warto byłoby kupić akcje na trochę dłużej, niż tylko w celu krótkoterminowych spekulacji. Kapitał o dłuższym horyzoncie inwestycyjnym ma szanse wpłynąć na kierunek głównego trendu. Spekulanci nie mają takiego przełożenia na koniunkturę. Taki przedłużający się stan braku przekonania o atrakcyjności akcji stanowi zagrożenie stopniowym nasilaniem się podaży. Ta w ostatnich tygodniach wykazywała mniejszą aktywność w nadziei na to, że styczniowe dane o stanie gospodarek wykażą ich wyraźniejszą poprawę, a do tego amerykańskie władze przedstawią odważne działania mające pomóc branży finansowej i gospodarce. Część danych rzeczywiście była lepsza od spodziewanych, ale to wciąż zbyt mało, by inwestorzy uwierzyli w lepszą przyszłość. Przy braku popytu wystarczy to, by rynek „opadał pod własnym ciężarem", byśmy odnotowali nowe dołki na warszawskim parkiecie. Krok w stronę realizacji tego scenariusza wykonujemy w początkowej fazie dzisiejszych notowań, kiedy WIG traci ponad 1% i zbliża się na ok. 250 pkt do dołka bessy. Ze względu jednak na dzisiejsze święto w USA (Dzień Prezydenta) trudno liczyć na dużą aktywność inwestorów. A przy małych obrotach na naszej giełdzie wszystko może się zdarzyć. Końcówki niektórych sesji z minionego tygodnia pokazały, jak łatwo jest podnieść rynek pojedynczymi zleceniami.